Tytuł: Eaglets Chopper Team :: Ograniczenia Rodzicielskie.

Dodane przez infermus dnia 18-05-2012 23:17
#1

Wy też tak macie, że musicie mówić gdzie jedziecie, macie limit kilometrów dziennie, macie ustalone drogi po których możecie jeździć itp. itd.?

Moi rodzice byli neutralnie nastawieni do motocykli itp. do czasu...
Dokładnie 1 października poprzedniego roku miał miejsce wypadek kilka kilometrów od mojego domu. Było to około godziny 14:00 ja byłem jeszcze w szkole (piątek). Podczas lekcji mój wyciszony telefon zaczął nieustannie wibrować przez minuty. Ja nic nie wiedziałem. Gdy skończyłem lekcje kolega zaprosił mnie na swoją imprezę urodzinową. Gdy wróciłem do domu dowiedziałem się o wypadku. Był to wypadek na prostej drodze z udziałem motocyklisty. Bardzo się tym przejełem i podczas imprezy urodzinowej byłem nieswój gdy wróciłem już po zmroku rodzice powiedzieli mi, że mój "kolega" (był po 30-stce) miał śmiertelny wypadek na swojej Yahaszce XJ 600. Zmarł następnego dnia w szpitalu.

Od tamtej pory gdy wychodzę żeby pojechać do sklepu rodzice boją się o mnie jakbym odjeżdżał w wyprawę dookoła świata.
Mam ustalone drogi którymi mogę jeździć i muszę informować rodziców że gdzieś jadę.
Moje wycieczki to około 25 kilometrów.

Uważajcie i piszcie LwG

Dodane przez szymo_97 dnia 18-05-2012 23:25
#2

No ja mam tak, że generalnie zawszę muszę powiedzieć, albo napisać SMSa chociaż jak nie ma nikogo w domu o treści, np. "Jadę się przejechać 30km, nie bedzie mnie 40 minut, jade tam i tam".
Generalnie nie p;ozwalają mi jeździć bardzo ruchliwymi drogami (takie jak krajowa np.), czy też odjeżdżać gdzieś dalej. Nie za sprawą tego, że mi nie ufają, ale dlatego, że to maszyna może zawieźć i potem nie ma co robić w takiej odległości od domu.

Sam jeździłbym dalej, ale wolę się nie kłócić z siłą wyższą, bo tylko pogorszę sobie relację, a nic nie zdziałam.

Pzdr. :)

Dodane przez Wicherek dnia 18-05-2012 23:38
#3

Ja muszę powiedzieć, że jadę się przejechać i najlepiej jak mówię gdzie jadę. Gorzej jak babcia u mnie jest i mówię, że jadę to od razu jest awantura. W sumie już zaczęła się przyzwyczajać już tak się nie denerwuje.

Dodane przez wylly781 dnia 18-05-2012 23:46
#4

Ja wystarczy że wejde do pokoju powiem że jadę:) z kaskiem w ręce i jazda a jeżdze gdzie chce :)
na moto śmigam od 6-7 lat bez wypadkowo więc mam luzik:P
a mój znajomy tez zginoł w wypadku motocyklowym na kawie zx9r aż mu noge urwało(zdeżenie z autem) ale rodzice wiedza ze jak powiedza że nie to i tak pojade:P

Edytowane przez wylly781 dnia 18-05-2012 23:48

Dodane przez patryczekk344 dnia 19-05-2012 00:49
#5

ja jakoś nie mówię że gdzieś jadę ;) ew krzyknę wychodzę i wszystko w temat ;)

Dodane przez kuba dnia 19-05-2012 08:14
#6

ja mówię, że jade se pojeździć, a gdzie jedziesz: nie wiem z kolegami gdzieś, i jadę, ale więcej jak 15km od domu nie wyjeżdżam, bo się boje tego chińskiego dziadostwa

Dodane przez szymo_97 dnia 19-05-2012 09:06
#7

No, ja podobnie jak Kuba, tylko, że jednak trochę się oddalam czasem. :)

Dodane przez memek dnia 19-05-2012 10:11
#8

Ja tam poprostu mówię że jadę do kolegów a potem to gdzieś z nimi ale muszę pisać smsy albo dzwonić gdzie jestem. Ja tam się nie boję o mój sprzęt byłem nim nawet w kazimierzu ;P

Dodane przez pmimarek dnia 19-05-2012 11:52
#9

Ja śmigam już od ósmego roku życia i kilka małych wypadków mój brat zabił się na jakimś większym moto ale ja jakoś mogę jeździć gdzie chce a o łosia się nie boje bo zawsze dojadę i wrócę do domu na nim heh po prostu kocham motocykle u nas od małego je widziałem mama miała jawe 350 a tata jakiegoś czarnego junaka heh pozdro wszystkim i LWG szerokości życzę !!!

Dodane przez pawelka23 dnia 19-05-2012 11:56
#10

Jeżeli ktoś jeździ na koszt rodziców w wieku 13-14 lat to limity kilometrów i częste meldowanie sie u rodziców to raczej norma :)
Ja sam zarobiłem na łosia, sam zarabiam na benzyne i mam w tej kwestii całkowicie wolną rękę. Nie muszę informować rodziców o moich wyjazdach ale mimo to, z szacunku do nich staram się ich informować, chociaż o tych dłuższych wypadach. Czasami zdarza mi sie zniknąć bez słowa na caly dzien, ale są do tego przyzwyczajeni :) Ale ja jeżdżę już grubo ponad 7 lat i to na pewno nie jest bez znaczenia.

Edytowane przez pawelka23 dnia 19-05-2012 12:48

Dodane przez Kropa dnia 19-05-2012 12:19
#11

To i ja napiszę:D. Jeżdżę od 3 klasy podst. i mam 16 lat teraz, czyli 6 lat jeżdżę na "motorach".
Gdy mam gdzieś jechać, to się pytam czy mogę i zawsze mi pozwalają chyba, że mam coś zrobić (posprzątać, itp.). Pytają się gdzie jadę i o której wrócę.

A no i choppera kupiłem za swoje uskładane pieniądze i paliwo leję też tak jakby za swoje. Dostaje kieszonkowe od babci, to i mam. Nie jestem rozrzutny, to i nie muszę się prosić o pieniądze na paliwo.
Rodzice jedynie mi przy kupnie opłacili wszystko. Tak to przeglądy robie za swoje. Wszystkie dodatki itp. :)

Edytowane przez Kropa dnia 19-05-2012 12:23

Dodane przez Athemis dnia 19-05-2012 12:34
#12

Ja jeżdżę 3 sezon na łosiu i jakoś nie specjalnie muszę się spowiadać gdzie, z kim byłem i na jak długo wyjeżdżam. Również leję do baku za swoją zarobioną kasę, więc rodzice nie mają żadnych pytań do mnie :)

Dodane przez pmimarek dnia 19-05-2012 13:08
#13

No tak i ja leje za swoje a na kupno to już miałem kasę tylko nie kiedy mama pomaga z kasą a wypady to nie kiedy to dzień zleci na to ale powoli się zmienia bo mam iść na prawko na auto tylko czy ja zdam hah

Dodane przez hansrpg dnia 19-05-2012 13:58
#14

Mnie już ten problem nie dotyczy (lata robią swoje) jednak jak jadę gdzieś sam np. do rodziców lub jak od nich wyjeżdżam, to zawszę mówię że zaraz do nich wyjeżdżam lub jak już gdzieś dojadę to dzwonię że już jestem, że nie było żadnych problemów.
Niby dokumenty człowiek ma, ale jakby coś się zdarzyło to ktoś zawsze będzie wiedział że to ja lub nie ja.

Dodane przez kew dnia 19-05-2012 14:06
#15

ja to w sumie mam luz. mówie że gdzieś jade i już;D

Dodane przez infermus dnia 19-05-2012 14:34
#16

Jeśli chodzi o paliwo, to ja kupuje czasami za swoje czasami za rodziców. Moto kupiłem za swoją kasę z komunii. Zazwyczaj jeździłem z tatą na 1 motorze :/ ale to już się kończy. Kiedyś wyjadę mu, że jak chce ze mną jeździć to niech mi zasponsoruje silnik 110, bo 40km/h pod górkę to mnie doprowadza do nerwicy :P

Dodane przez Boro dnia 19-05-2012 14:53
#17

Przeczytałem połowę wątki i śmiem twierdzić, że jeszcze macie mało lat i rodzice nie nabrali do Was zaufania. Ja ogólnie łosia wykorzystuje do dojazdu do szkoły (40km dziennie a czasmi wiecej) lecz jeśli chce jechać gdzieś dalej to nie muszą się martwić, bo wiedzą, że mogą mi zaufać i wykazuje od siebie pełną rozwagę jeśli chodzi o motor ;) Wystarczy pokazać im, że potraficie się zachować odpowiedzialnie i nie powinno być problemów ;)

Dodane przez mati95115 dnia 19-05-2012 15:05
#18

Ja w ten poniedziałek miałem wypadek na crossie i zbiłem sobie łokieć. Dzisiaj juz chopperem jeździłem ale w dalsze trasy będzie ciężko pojechac ze wzgledu na rodziców, myslę ze z czasem to minie. Wcześniej nie było problemów z wyjazdami wystarczyło tylko powiedzieć ze jade się przejechać i mogłem robic jakie trasy chciałem.:)
Motory tankuję sam. Choppera kupił mi tata, a na crossa zapracowałem sobie sam:)

Edytowane przez mati95115 dnia 19-05-2012 15:05

Dodane przez szymo_97 dnia 19-05-2012 16:21
#19

Ja też kupiłem maszynę za swoje, opłacam za swoje i tankuję za swoje. No chyba, że umyję ładnie utko tacie to czasem naleje z kanisterka parę l.
Limitów jako takich nie mam. Wiadomo. Ja płacę, ja robię, ja jeżdżę.
Ile chce, lecz niekoniecznie gdzie chcę. Pracuje nad nimi, żeby puścili mnie chociaż do Spały (trochę ponad 50km ode mnie). :)

Dodane przez memek dnia 19-05-2012 16:58
#20

Chopperka zasponsorowali mi rodzice, wcześniej miałem motorynke na której jeździłem od 2 kl podstawówki do 6kl bo potem dostałem łosia i jeżdże już nim 3 sezony. Moto tankuje za swoje i większość dodatków kupiłem też za swoje. Ogólnie nie ma problemu jak gdzieś jade mówie tylko że jade i już.

Dodane przez Luki96 dnia 19-05-2012 17:10
#21

Ja zacząłem śmigać na motocyklach mając 6 lat na łośku śmigam 3 sezon i zarobiłem sobie sam na niego i na paliwo i tuning zarabiam sam bo rodzice mi mówią "sam go chciałeś to opłacaj sobie " :P

Dodane przez infermus dnia 19-05-2012 18:05
#22

Co do Boro w moim odczuciu ograniczenia dawane przez rodziców są czasami potrzebne. Gdyby ich nie było, a my byśmy mieli kilka tysięcy przebiegu możemy się wpakować w tarapaty przez niedoświadczenie, nieznajomość przepisów, innych kierowców, więc można różnie interpretować te ograniczenia. Ja nie mogę dalej jeździć przez wypadek w którym uczestniczył znajomy motocyklista, a ktoś inny może mieć te zakazy przez to, że jest zły stan dróg, monopolowy niedaleko, duże natężenie ruchu, czy obecność tirów na drogach. Tak więc przyczyn może być wiele.

Dodane przez pawelka23 dnia 19-05-2012 18:49
#23

Wiek to nie wyznacznik odpowiedzialności. Liczy się to co siedzi w głowie, a i czasami nawet to nie wystarcza... Właśnie przez to, że będąc w ruchu ulicznym może stać się wszystko w najmniej odpowiednim momencie, rodzice boją się pozwalać na dalsze wypady (chociaż poważny wypadek można mieć nawet u siebie w domu w bramie, wiem z autopsji). A jeżeli stało by się coś poważniejszego, to odpowiedzialność i automatycznie ogromne wyrzuty sumienia spadają na rodziców. Ograniczenia w tym wieku (jakby nie patrzeć) są potrzebne, bo w tym wieku lubi wpaść do głowy jakiś idiotyczny pomysł, który w odczuciu twórcy i jego kompanów jest bardzo inteligentny i zabawny. Rodzice po prostu mają inne spojrzenie na świat. Nie znaczy to jednak, że są nieomylni.
A teraz czekam na lincz, hah :lol:

Edytowane przez pawelka23 dnia 19-05-2012 19:03

Dodane przez Kropa dnia 19-05-2012 19:08
#24

pawelka dobrze mówi. Sam wiem z doświadczenia. Są starsi ode mnie, a mają nasrane w głowie. Dostaną motor, który sponsorują rodzice, to i katują i jeżdżą nierozważnie. Ogólnie mówiąc mają pstro w głowie, a mają, np. po 18 lat.. Czasami "dzieci" w gimnazjum lepiej myślą nad tym co robią, niż Ci starsi od nich.
Może głupoty piszę, ale tak jest :P
Jakbyśmy nie mieli żadnych ograniczeń, to byśmy zrobili jakieś głupstwo (co poniektórzy)

Dodane przez infermus dnia 19-05-2012 19:20
#25

Ja jestem w gimnazjum :P

Dodane przez Luksas dnia 19-05-2012 20:48
#26

Aj macie problemy:d To zaufanie rodziców przychodzi z wiekiem... Im dłużej robisz wszystko z rozwaga, tym rodzice mają inne podejście do sprawy... Wszystko wymaga czasu i do wszystkiego trzeba dorosnąć... Tyle ode mnie:p

Dodane przez hansrpg dnia 19-05-2012 21:34
#27

tak czytam i czytam . . . i muszę coś napisać.
"Kupiłem i tankuję za swoje' czyli samodzielnie zapracowane czy otrzymane od rodziców w postaci kieszonkowego lub innych okazyjnych dodatków ???
Przy większości forumowiczów to jestem stary Chu. , jak kupowałem yamaszkę to połowę (1.5k zł) dorzucili mi rodzice) a połowę dałem ze swoich oszczędności, na części (napęd, klocki, oleje) sam zarobiłem, na paliwo w głównej mierze również, po mimo wieku nawet jak jadę busem do Lublina to jak już jestem w mieszkaniu to dzwonię i mówię że już jestem, niby stary chłop, ale jednak niech rodzice wiedzą że nie było problemów, to samo się tyczy jazdy czy motocyklem czy nawet autem.
Niech teraz w lokalnych wiadomościach podadzą info, że na trasie Zamość - lublin doszło do wypadku, zderzenia motocyklisty z kimś tam, rodzice na 1000% są w stresie (szczególnie że jadąc raczej tela nie słyszę) jednak jak za jakiś czas zadzwonię że już jestem na miejscu to stres przechodzi.
Do czego zmierzam - mówicie rodzicom gdzie jedziecie, jak coś się na trasie wydarzy to rodzice wiedzą że to nie ich dziecko, bo pojechało gdzie indziej, lub zadzwoniło że jest już na miejscu i nie było problemów. Sądzę zatem że to nie wiele roboty powiedzieć "jadę tu i tu" by dać staruszkom odrobinę spokoju.

Edytowane przez hansrpg dnia 19-05-2012 21:34

Dodane przez Luksas dnia 19-05-2012 21:49
#28

Hans, ale taki dajmy na to 14 latek nie patrzy na zakazy/ograniczenia od tej strony... On sobie może myśleć, że jeśli nie musi mówić, gdzie jedzie to jest kimś i tyle... Taka jest prawda... A z wiekiem prawdopodobnie jeśli nie będzie musiał mówić o swoich planach to powie własnie dla tego, zeby rodzice się nie martwili, tak jak sam to napisałeś.

Dodane przez infermus dnia 19-05-2012 22:09
#29

Właśnie Luksas zależy jakie się ma podejście do sprawy:
- Starzy ględzą, ale się przejadę do centrum miasta na pizze
- Szkoda, że nie mogę zamówie pizzę do domu

ja działam tak jak napisał hansrpg dzwonię.

Dodane przez Luksas dnia 19-05-2012 22:22
#30

No właśnie każdy ma inne podejście do tego, inny rozum. Jeden jest bardziej rozważny, drugi mniej;) A to dzwonienie to po prostu kwestia szacunku do rodziców. Ale dobra, ja się do dyskusji już nie włączam więcej...:d

Dodane przez Ryland dnia 20-05-2012 00:26
#31

Hans ma jak najbardziej rację. Osobiście też informuję rodziców o tym gdzie jadę i mniej więcej kiedy wrócę. Sam też wolę żeby wiedzieli gdzie jestem.


Widzę, że wiele osób piszę tutaj "jeżdżę od 8 roku życia..." itp. i pewnie myśli, że to już kupa czasu i sporo potrafię. Nic bardziej mylnego. Jak kiedyś dosiądziecie większej maszyny uświadomicie sobie jak mało potraficie.
Widzę to po sobie, do prawdziwego doświadczonego motocyklisty brakuje mi bardzo wiele, a może i jeszcze więcej i uświadamiam to sobie praktycznie za każdym razem jak zsiadam z kawy po jeździe.

Edytowane przez Ryland dnia 20-05-2012 00:26

Dodane przez bamboo dnia 20-05-2012 01:11
#32

Ja problemów nie mam. Mam się jedynie starać nie oddalać dalej niż 100 km bez wiedzy ojca. Jak chce jechać gdzieś dalej to po prostu mu o tym mówię, a tak na co dzień to po prostu ,,Wychodzę !" spod drzwi ]:-> Moto kupił mi ojciec, ale to było jego dobra wola. Sam nie nalegałem, chciałem zbierać sam, ale pewnego dnia zrobił mi prezent. Leję za swoje bo po śmierci mamy dostałem rentę rodzinną i mam dla siebie na tyle kasy że nie muszę od taty sępić więcej.

Dodane przez Krengiel dnia 20-05-2012 08:39
#33

U mnie jest tak, że mama nie lubi kiedy jadę w trasę. Ale to tylko z tego powodu, że się boi o bezpieczeństwo swojego syna. Mimo to puszcza mnie, tylko że na straszne ruchliwe drogi to już nie za bardzo chce. Uważa ona, że to jest już mój ostatni motor (poprzednio posiadałem komarka) i nie dopuszcza do siebie informacji, że w przyszłości chce mieć większą maszynę.

Mam do Was pytanie, w jaki sposób można ją przekonać co do motorów ? Żeby w przyszłości pozwoliła kupić coś większego.

Dodane przez kamil_gs dnia 20-05-2012 08:55
#34

Musisz pokazać że jeteś odpowiedzialny i jak jeździsz, bo inaczej się nie da. Weź niech kiedyś pojedzie za tobą samochodem po bardziej ruchliwej drodze i zobaczy jak sb radzisz. Raz drugi trzeci i w końcu bd się przekonywać że potrafisz jeździć a co najważniejsze bezpiecznie jeździsz ;)

Dodane przez Krengiel dnia 20-05-2012 09:14
#35

Jeśli już by tak za mną jechała to czy ok. 70 km/h to jest za dużo ? Jakbym z taką prędkością średnio jechał to może ją to zniechęcić ?

Dodane przez GuRuMyMaster dnia 20-05-2012 10:51
#36

ja tam przeważnie mówię że jadę się przejechać, mówię też gdzie jadę i z kim jadę. limitu kilometrów nie mam, ale sam go ograniczam żebym był jak najbliżej domu, w razie jakby coś się stało z kingiem. w kwestii paliwa jak nie ma w karnistrze w garażu to tankuje dajmy na to za swoje 20zł, jeśli jest w karnistrze to leje tak żeby jeszcze coś zostało do kosiarki.
błędy na drodze popełniam jak każdy, ale za każdym następnym razem staram się je poprawić.

Dodane przez memek dnia 20-05-2012 11:09
#37

Krengiel z tą prędkością to może być różnie, np. jak kiedyś jechałem łosiem od ciotki (już na 72) to prędkość wachała się w granicach 80-90 bo czasami było z górki i tata nic nie mówił tylko się śmiał zato mama mówiła jak on tak może szybko jechać. Omało co w domu wykładu nie dostałem. Więc to zależy od charakteru i tyle ;P

Dodane przez Boro dnia 21-05-2012 15:51
#38

memek ja mam podobnie ;p Jak kiedyś mamuśka usłyszała ile potrafi głupi łosiek jechać to o dziwo nie krzyczała na mnie tylko na ojca (który oczywiście kupił mi moto i przyczynił się do wielu przeróbek... :D). Z tego co czytam i widze sam po sobie to właśnie matki bardziej się martwią, a jaki z tego morał ? Nie ma nic lepszego niż matczyna opieka i nie ma co narzekać na rodziców. "Pobrynczą, pobrynczą" i im przejdzie prędzej czy później ;)

Ryland co do Twojej wypowiedzi na temat doświadczenia z jazdą to masz apsolutną racje! Ja sam zacząłem swoją przygodę z jazdą w wieku 5 lat (motorynka -> komar -> łoś/shl m11). Łosiem jeżdzę już prawie 5 rok, wcześniej jeździłęm motorynką i komarem a gdy teraz wsiąde na M11tke (175ccm, 9km) to czuć moc i przyznam szczerze, że trochę boję się tego motoru ale to może też ze względu na zawieszenie przez które motor źle się zachowuje na asfalcie. I tak jak ktoś już napisał, do motoru trzeba dojrzeć i na pewno nie jest to zabawka dla ludzi którzy nie są świadomi zagrożenia, które stwarzają dla siebie a przede wszystkim dla innych użytkowników ruchu ;)

Edytowane przez Boro dnia 21-05-2012 15:54

Dodane przez Toman94 dnia 21-05-2012 16:47
#39

Panowie,wszystko zależy od Rodziców.
W moim przypadku i brata było tak że Kingi dostaliśmy(wcześniej ogar i motorynka była). Dobrze wiedzieli jak to jest na moto,ojciec miał MZ'ty i jeździli z mamą na różne trasy więc wiedzieli jaka to jest "choroba" Wszystkie wydatki na moto z swojej kieszeni oczywiście(paliwo,przeróbki,naprawy).
Jedynie raz usłyszałem od mamy z ust krzyki,nie podobało jej się to że wymolestowałem mój wydech wiertarką i młotkiem na przelot :xhappyorange: dwa dni słuchania,a potem jej się to spodobało bo mnie słyszała czy jestem blisko domu:D

Dodane przez ArtSpire dnia 08-06-2012 21:22
#40

Nigdy żadnych zakazów ani ograniczeń nie miałem. Dziennie musiałem zrobić 100km, bo inaczej "ręce mi się trzęsły" :P Paliwko za swoje, w kupnie sprzętu rodzice pomogli :)

Ale przy spalaniu 2l/100km nie ma się co chwalić, że tankuje się za swoje :D

Ogólnie teraz prywatnie śmigam 2-4tys km miesięcznie. I mimo tego, że nikt mnie nie może kontrolować gdy jadę w dłuższą trasę to muszę się meldować co jakiś czas. Jestem dorosły i nie mieszkam z rodzicami już dość trochę a mimo tego się martwią :)

Dodane przez pawcio298 dnia 08-06-2012 21:53
#41

Ja mam kontakt z "motorem" praktycznie od dziecka, i może dla tego rodzice mi ufają trochę. Pierwszy motor to był mini cross 125cm3- na komunie. Gdy go dostałem to mama była przeciwna.. ze się zabije i wgl.. ale gdy zobaczyła jak sobie radze to jej przeszło. Później motorynka... i Teraz Łoś.. Gdy dostałem łosia to całkiem inaczej było.. Wiedziała ze umiem jeździc ale łoś jest większy (lecz 50cm3 a nie 110). Nie pozwalała mi dalej niz ok 2 km od domu i po wyznaczonych drogach.. Teraz (2 lata po dostaniu łosia) gdy zrobiłem kartę pozwalają i jeździć w dalsze trasy do 50 km. Czasem jadę sam na motorku a czasem "obok" rodziców. Wyćwiczyłem jazde i rodzice mają do mnie zaufanie.

Jeszcze taka jedna uwaga. Strasznie mnie wkurza ten stereotyp że motocykliści to samobójcy, kamikaze itd. Najczesciej slychac to od osob ktore nie mialy kontaku z motorem tz. Starsze Babcie :D Aby jezdzic motorem trzeba miec po prostu poukladane w glowie, a nie ze kupujesz scigacza i jezdzisz 200km/h. Z mojej strony tyle. :D

Dodane przez infermus dnia 09-06-2012 08:25
#42

właśnie pawcio298 ten stereotyp jest denerwujący. Czasami jak ktoś tak mówi to mnie szlag trafia.

Dodane przez kew dnia 09-06-2012 09:26
#43

Właśnie;D z resztą moim zdaniem nie ma gdzie się spieszyć;P a Taki co nigdy nie jeździł niech nic nie mówi albo spróbuje to zobaczymy jak będzie gadał .

Dodane przez pawcio298 dnia 09-06-2012 12:30
#44

Ja uważam że ścigacz to trochę zabójca.. Bo ten który jeździ ścigaczem typu Kawaski 600 ninja, r6 itp. Na pewno nie jeździ te 120 km/h tylko ile fabryka dała a nawet więcej. A ten który ma jakiś Chopper czy harley itp. czerpie przyjemność z jazdy. Taki motor tez wyciągnie 120 km/h ale on nie ma takiej "siły" jak ścigacz. Po prostu Ścigacz jest bardziej do zabawy i szybkiej jazdy, a turystyki, choppery itd. do dalszych tras.

Dodane przez kew dnia 09-06-2012 12:34
#45

Ja wolę jechać te 50 i pooglądać sobie widoki niż zapieprzać 200 i jeszcze gdzieś wyQwić. Ale moto to coś nienormalnie uzależniającego ;P Każdy jest inny i każdy lubi co innego;P

Dodane przez Krengiel dnia 09-06-2012 12:42
#46

Pawcio, ale kto powiedział, że ten co jedzie załóżmy te 250 km/h na ścigaczu nie czerpie przyjemności z jazdy ? ;> Jak to Kew powiedział, każdy jest inny i każdy lubi co innego :)